“Przygoda przyjeżdża pociągiem” w tłumaczeniu Wandy Ziembickiej została wydana przez wydawnictwo ALFA w 1989 roku. “Przygoda przyjeżdża pociągiem” w tłumaczeniu Wandy Ziembickiej została wydana przez wydawnictwo ALFA w 1989 roku. Najłatwiej można ją znaleźć w antykwariatach, ja zdobyłam mój egzemplarz w Katowicach i zapłaciłam aż 3 złote! Najłatwiej można ją znaleźć w antykwariatach, ja zdobyłam mój egzemplarz w Katowicach i zapłaciłam aż 3 złote! Ja kiedyś chciałem jak będę duży zostać psem policyjnym, ale to było jeszcze w czasie, kiedy istniał zaprzyjaźniony Komisariat. ;) Teraz musiałbym chyba chcieć zostać psem barowym, co zresztą wydaje mi się nienajgorszą fuchą. :D
A jak chodzi o projekt… Dane z badań na moim terenie wyglądają, niestety, mało ciekawie. Większość szczeniaków chce zostać golden retrieverami, bo one są ostatnio w modzie. Tylko niektóre, co ambitniejsze szczenięta marzą o byciu w przyszłości border collie, ale to wymaga katorżniczej pracy, więc pewnie połowa z tej grupy i tak po drodze odpadnie.Czytałam w dzieciństwie wszystkie książki Kästnera. W “moich czasach” książki Kästnera były niezwykle popularne, mnóstwo dzieci je znało.Bardzo je lubiłam. Czytały też naturalnie też moje dzieci. Dobrze, że się je znowu wydaje, bo nie sądzę, by przetrwały z tamtego czasu… Dostałem ją na jakieś imieniny od kolegi z podstawówki. Nie podobały mi się ilustracje, Emil wydał mi się jakiś naiwny, a jego zachowania nie przystające do mojej ówczesnej rzeczywistości. Dopiero, gdy sięgnąłem po nią wiele lat później nabrała wyrazu. Ale nie dałem i nie dam jej swojemu synowi do czytania. Efekt byłby taki jak dzisiejszych lektur szkolnych. Utwierdziłby się tylko w przekonaniu, że książki to “szit”, a komputer jest “kul”. I punkt dojścia był taki, że książki, które stają się lekturami szkolnymi tracą smak po obrabianiu na lekcjach. a mnie niektóre lektury podobają sie do dzisiaj,np.”Pan Tadeusz” i Nad Niemnem”. Emila też czytałam ,po przeczytaniu chciałam zostać detektywem. Edith Nesbit mogę polecić przekłady Ireny Tuwim (od “Kubusia Puchatka”). Sama kupiłam właśnie na allegro wydanie “Feniksa i dywanu” Naszej Księgarni w jej tłumaczeniu. Ona nie przełożyła już powieści “Przygoda przyjeżdża pociągiem”, bo to wyszło później w Polsce. Nie znam tej książki, niestety. “Alicja w krainie czarów” – nie tylko według mnie bielizna – najlepiej brzmi w wersji Antoniego Marianowicza, zwłaszcza wierszyki i piosenki. Ale inne przekłady też są podobno niezłe.
A co do Nesbit to do dziś mam jej ksiązki wydane przez Naszą Ksiegarnie w twardej oprawie .
Zgadzam się całkowicie z vesper. nie ma dobrej polskiej literatury dla dzieci
i młodziezy.Coś w tym jest. Pamiętam tylko to, co sobie czytałam sama, albo co się głośno w domu czytało. Dobrze, że taka Edith Nesbit nie jest w lekturach Pozwolę sobie więc poprosić Panią, w bieliźnie skoro już tę dysputę u Bobika niechący rozpętałam (po tym oczywiście, jak się nisko ukłonię bywalcom bo pierwszy raz tu się pojawiam), o polecenie dobrych przekładów klasyki literatury dziecięcej. Na przykład takiej właśnie Nesbit. Widziałam ostatnio “Pięcioro dzieci i coś”, wydane przez Zieloną Sowę i po pobieżnym przejrzeniu wydało mi się całkiem dobre, ale miałam na przykład poważne trudności z wyborem dobrego przekładu “Alicji w Krainie Czarów”(wybrałam w końcu przekład Bogumiły Kaniewskiej). Poluję w tej chwili na polskie wydanie “The Railway Children”. Znalazłam jedną pozycję, dostępną wyłącznie przez internet lub na zamówienie. Na półce w księgarni nie uświadczysz, więc zajrzec i sprawdzić nie sposób. Byłabym wdzięczna za podpowiedź.
A jak chodzi o projekt… Dane z badań na moim terenie wyglądają, niestety, mało ciekawie. Większość szczeniaków chce zostać golden retrieverami, bo one są ostatnio w modzie. Tylko niektóre, co ambitniejsze szczenięta marzą o byciu w przyszłości border collie, ale to wymaga katorżniczej pracy, więc pewnie połowa z tej grupy i tak po drodze odpadnie.Czytałam w dzieciństwie wszystkie książki Kästnera. W “moich czasach” książki Kästnera były niezwykle popularne, mnóstwo dzieci je znało.Bardzo je lubiłam. Czytały też naturalnie też moje dzieci. Dobrze, że się je znowu wydaje, bo nie sądzę, by przetrwały z tamtego czasu… Dostałem ją na jakieś imieniny od kolegi z podstawówki. Nie podobały mi się ilustracje, Emil wydał mi się jakiś naiwny, a jego zachowania nie przystające do mojej ówczesnej rzeczywistości. Dopiero, gdy sięgnąłem po nią wiele lat później nabrała wyrazu. Ale nie dałem i nie dam jej swojemu synowi do czytania. Efekt byłby taki jak dzisiejszych lektur szkolnych. Utwierdziłby się tylko w przekonaniu, że książki to “szit”, a komputer jest “kul”. I punkt dojścia był taki, że książki, które stają się lekturami szkolnymi tracą smak po obrabianiu na lekcjach. a mnie niektóre lektury podobają sie do dzisiaj,np.”Pan Tadeusz” i Nad Niemnem”. Emila też czytałam ,po przeczytaniu chciałam zostać detektywem. Edith Nesbit mogę polecić przekłady Ireny Tuwim (od “Kubusia Puchatka”). Sama kupiłam właśnie na allegro wydanie “Feniksa i dywanu” Naszej Księgarni w jej tłumaczeniu. Ona nie przełożyła już powieści “Przygoda przyjeżdża pociągiem”, bo to wyszło później w Polsce. Nie znam tej książki, niestety. “Alicja w krainie czarów” – nie tylko według mnie bielizna – najlepiej brzmi w wersji Antoniego Marianowicza, zwłaszcza wierszyki i piosenki. Ale inne przekłady też są podobno niezłe.
A co do Nesbit to do dziś mam jej ksiązki wydane przez Naszą Ksiegarnie w twardej oprawie .
Zgadzam się całkowicie z vesper. nie ma dobrej polskiej literatury dla dzieci
i młodziezy.Coś w tym jest. Pamiętam tylko to, co sobie czytałam sama, albo co się głośno w domu czytało. Dobrze, że taka Edith Nesbit nie jest w lekturach Pozwolę sobie więc poprosić Panią, w bieliźnie skoro już tę dysputę u Bobika niechący rozpętałam (po tym oczywiście, jak się nisko ukłonię bywalcom bo pierwszy raz tu się pojawiam), o polecenie dobrych przekładów klasyki literatury dziecięcej. Na przykład takiej właśnie Nesbit. Widziałam ostatnio “Pięcioro dzieci i coś”, wydane przez Zieloną Sowę i po pobieżnym przejrzeniu wydało mi się całkiem dobre, ale miałam na przykład poważne trudności z wyborem dobrego przekładu “Alicji w Krainie Czarów”(wybrałam w końcu przekład Bogumiły Kaniewskiej). Poluję w tej chwili na polskie wydanie “The Railway Children”. Znalazłam jedną pozycję, dostępną wyłącznie przez internet lub na zamówienie. Na półce w księgarni nie uświadczysz, więc zajrzec i sprawdzić nie sposób. Byłabym wdzięczna za podpowiedź.
Komentarze
Prześlij komentarz