Przejdź do głównej zawartości

problem

Niestety w mojej przychodni problem jest i ogromna większość pacjentów stojąca w kolejkach do lekarzy to właśnie ci po recepty na leki stałe. Doszło do tego, że aby dostać się do lekarza trzeba być w przychodni minimum godzinę przed otwarciem i tak nie ma 100% pewności, że się numerek otrzyma. Podobno teraz jakieś zmiany weszły i lekarze mogą wypisywać wiele recept z różnymi terminami , ale czy to w mojej przychodni weszło nie mam pojęcia , bowiem się wkurzyłem na te comiesięczne wystawanie po receptę i leki kupuje sobie w internecie (fakt, że nie korzystam z dofinansowania , ale w moim przypadku leki na miesiąc kosztują mnie 30 zł i zysk 25 złotych mogę sobie darować) W Polsce tylko wyjątkowe firmy maja przerwy na lunch i w przychodniach i szpitalach takich przerw nie ma. Dlatego lekarze robią sobie sami takie przerwy i stąd to co wspomniał Andrzej52. Masz rację że śniadanie w takim przypadku należało zjeść w domu, z tym, że jest duże prawdopodobieństwo że ten lekarz zaraz po pracy w przychodni jechał do szpitale i tam też by nie zjadł. (o obiedzie nie było by nawet mowy, niektórzy często jedzą obiadokolacje dopiero w domu) No cóż jak chce się dużo zarobić to są koszta.
Wielu polaków chciało by takie mieć pensje jak lekarze rodzinni w przychodniach.
Czytałem perypetie które opisałeś odnośnie matki i niestety potwierdza to fakt że są lekarze i “lekarze”.
Dwa lata temu niefortunnie spadłem ze schodów wyłamując nogę w kolanie (Jeszce przed przyjazdem pogotowia sam sobie ją nastawiłem, ale ani iść , ani prowadzić samochodu nie mogłem) i wylądowałem na ostrym dyżurze na chirurgi. Tam pani doktór w bieliźnie po zrobieniu prześwietlenia kazała wsadzić nogę w gips. Okazało się że to niewiele dało bowiem bardzo mocno zostało naderwane ścięgno mięśnia czerwonogłowego i po zdjęciu gipsu rehabilitacja dawała iluzoryczne wyniki. Prawie po roku od zdarzenia podjąłem temat z chirurgiem i on był zaskoczony że ta pani w szpitalu nie zrobiła USG. Spytał czy była opuchlizna , gdy powiedziałem że nie , to spytał czy badała palcem stan ścięgien . Powiedziałem że nawet mnie nie dotknęła. Stwierdził że miałem pecha i trafiłem do partacza , bo z tego co mu mowie nawet bez USG można było stwierdzić że operacja jest niezbędna. Obejrzał nogę i powiedział, że teraz to już muszę zdecydować operacja czy dalsza rehabilitacja., on jednak radzi operację bielizny . Nie zdecydowałem się , bo się poprawiało , ale miał rację bo mimo dwóch lat to jeszcze daleko do normalności.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BL

 dotarł do najnowszego raportu ZUS dotyczącego kondycji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). To z niego wypłacane są emerytury Polaków. W każdym wariancie FUS będzie miał się gorzej niż obecnie, a emerytów wciąż ma przybywać. Żadne załamanie systemu nam jednak nie grozi.

czytanka

“Przygoda przyjeżdża pociągiem” w tłumaczeniu Wandy Ziembickiej została wydana przez wydawnictwo ALFA w 1989 roku. “Przygoda przyjeżdża pociągiem” w tłumaczeniu Wandy Ziembickiej została wydana przez wydawnictwo ALFA w 1989 roku. Najłatwiej można ją znaleźć w antykwariatach, ja zdobyłam mój egzemplarz w Katowicach i zapłaciłam aż 3 złote! Najłatwiej można ją znaleźć w antykwariatach, ja zdobyłam mój egzemplarz w Katowicach i zapłaciłam aż 3 złote!  Ja kiedyś chciałem jak będę duży zostać psem policyjnym, ale to było jeszcze w czasie, kiedy istniał zaprzyjaźniony Komisariat. ;) Teraz musiałbym chyba chcieć zostać psem barowym, co zresztą wydaje mi się nienajgorszą fuchą. :D A jak chodzi o projekt… Dane z badań na moim terenie wyglądają, niestety, mało ciekawie. Większość szczeniaków chce zostać golden retrieverami, bo one są ostatnio w modzie. Tylko niektóre, co ambitniejsze szczenięta marzą o byciu w przyszłości border collie, ale to wymaga katorżniczej pracy, więc pewnie połowa z...

jest choroba

 Choć według ekspertów zakażenie wariantem Omikron ma łagodniejszy przebieg, to nie oznacza to jednak, że infekcja jest całkowicie niegroźna. Piąta fala pandemii wciąż stwarza bardzo dużo niebezpieczeństwo. Również dla niezaszczepionych dzieci. Warszawskie szpitale są pełne dzieci zakażonych koronawirusem. Jak poinformowała ordynatorka oddziału pediatrycznego w Szpitalu Dziecięcym im. Bogdanowicza, zajęte są już wszystkie łóżka covidowe. Równie ciężko jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym WUM oraz Szpitalu Zakaźnym przy ul. Wolskiej. Lekarka przytoczyła przykład sześciolatki, która nie była w stanie oddychać bez respiratora. Jej życie udało się na szczęście uratować, jednak nie wszystkie dzieci będą miały tyle szczęścia. - Teraz mamy niemowlę pod respiratorem, któremu niestety nie dajemy dużych szans na przeżycie. Nie wiadomo, czemu akurat w te dzieci covid uderzył tak mocno - powiedziała. przyznaje, że początkowo była sceptyczna wobec szczepienia najmłodszych, ale skala piąte...