elikt poprzedniego systemu. prezesi biora lapowki za wygrane przetargi na remonty, wszyscy co pracuja w budowlance o tym wiedza. Nie maja doswiadczenia w zarzadzaniu, reka reke myje. I maja silne lobby wiec watpie czy takie rewolucyjne zmiany zostana wprowadzone.powinna zatrudnić kogoś kto umie czytać ze zrozumieniem w języku Polskim, może taka osoba uświadomi kolejnego przebranego POwca, iż odpowiednie przepisy są, a z ich przestrzeganiem mają koledzy pani senator i ci w radach nadzorczych takich spółdzielni i ci którzy powinni ścigać z urzędu takie przekręty. Nadzieja dla nas ludzi z bloków i to wielkiej płyty. Dość utrzymywania całej rzeszy niekompetentnych darmozjadów którzy na widok lokatora reagują krzykiem . Brawo Panie senatorze zrobić z tym porządek.Idealnie sprawdzają się wspólnoty mieszkaniowe. Jeden budynek-jedna wspólnota. Wszyscy członkowie wspólnoty dbają o swój kawałek, dokładając z kieszeni w postaci czynszu do małego garnuszka, a nie wielkiego sagana. Znam życie w tak olbrzymiej spółdzielni. Całymi latami składki remontowe w ogromnych ilościach, a naprawienie domofonu, pomalowanie klatki, wymiana włączników światła, uszczelnienie przeciekających okien czy wiatrołapu niemożliwe. zawsze jest coś innego, bardziej pilnego. Prezes z księgową ręka w rękę bronią stołków, forsują własnego mecenasa powiązanego rodzinnie z członkami zarządu jako przedstawiciela spółdzielni, zerowe czynsze na wynajem biur i budynków dla swoichremonty w blokach gdzie mieszka rodzina i oczywiście kasa,kasa i jeszcze raz kasa. Znam też sposób zarządzania wspólnoty. Walne zgromadzenia, dyskusje o potrzebach i problemach, plany remontowe, przeliczanie co się bardziej opłaci i jak finansowo nie wtopić, każdy się wypowiada, ustalanie pierwszeństwa remontu. Wspólnota zawsze bardziej się sprawdzi jak moloch-spółdzielnia. Rozliczenia księgowe wspólnoty prowadzi zewnętrzna firma, która zarządza kilkoma wspólnotami. Nigdy żadnych problemów, a opłaty to drobna część tego, co ponosi się z tytułu zarządu w spółdzielni. Moja wspólnota wydzieliła się z rozpadu spółdzielni.
Słuchając polityków rządzących i oglądając telewizję publiczną, można odnieść wrażenie, że polscy żołnierze mają wszystko, czego dusza zapragnie. Tymczasem podczas gdy oficjele wizytują tylko najlepiej wyposażone jednostki na wschodniej granicy, reszta żołnierzy siedzi w prowizorycznych posterunkach złożonych z desek, brezentu i beczek. Tuż przed naszym przyjazdem na granicę w grudniu, państwowa telewizja zorganizowała pompatyczny i niewiarygodnie drogi koncert "Murem za polskim mundurem". https://przepychanie.com.pl/czyszczenie-pionow-sanitarnych/ Gwiazdy znane ze szkolnych dyskotek lat 90. miały dostać po około 100 tys. zł. za występ z playbacku. Według informacji docierających z siedziby TVP była to jedna z najdroższych imprez w historii tej stacji. Tańszy miał być nawet sylwester w Zakopanem. Koncert odbył się w bazie wojskowej w Mińsku Mazowieckim. Ponad 200 km dalej na granicznych posterunkach marzli żołnierze, którym koncert był poświęcony. Mogli obejrzeć go co...
Komentarze
Prześlij komentarz